Freeman Freeman
17141
BLOG

Lud antypisowski

Freeman Freeman Polityka Obserwuj notkę 915

Swego czasu w S24 toczyła się dyskusja o tzw. "ludzie pisowskim", zapoczątkowana artykułem Igora Janke w "Rzepie". Igor obiecał też napisać co nieco o "ludzie peowskim" ale nie wiem, czy taki artykuł się pojawił. Zresztą mniejsza o to. Pamiętam tylko, że dyskusja była dość zażarta, o co nietrudno, gdyż pisanie o zjawiskach w takiej skali, jak "lud", musi prowadzić do uogólnień i zawsze znajdą się tacy, których uogólnienia zabolą lub wkurzą.

Cóż, postanowiłem i ja sie wypowiedzieć w kwestii "ludów" i z góry uprzedzam, że siłą rzeczy nie da się wyczerpac tematu w blogowej notce, a przypuszczam, że w sporej objętości książce - również. Dlatego nie zamierzam przyjmować i przejmować się zarzutami o "uogólnianie".

Swoje obserwacje prowadziłem głównie w S24, jako że tylko tutaj mam do czynienia z taką różnorodnością postaw. W życiu realnym mam na ogół do czynienia z normalnymi ludźmi, aczkolwiek większość z nich można od biedy zaszeregować do "ludu pisowskiego". Niemniej czasem wyjdę poza Salon24 i posłużę się obserwacjami z tzw. "reala".

I jeszcze jedno. Ponieważ w sporej części ten tekst dotyczyć będzie postaw obserwowanych w S24, dzisiaj daję szansę komentowania wszystkim zalogowanym użytkownikom, ergo odwieszam czasowo bany. Młodych wykształconych i z wielkich miast z góry przepraszam za długość tekstu, znacznie przekraczającego standardowy SMS i związane z tym cierpienia intelektualne. Postaram się używać w miarę prostych, niezbyt skomplikowanych zdań, przyswajalnych dla absolwentów licencjatów, ze szczególnym uwzględnieniem wyborców PO.

"Lud pisowski", jak chyba każdemu wiadomo, to generalnie ci, którzy popierają Jarosława Kaczyńskiego i jego partię. A lud antypisowski? Cóż, inne plemiona, cała reszta - od "bezpartyjnych" ateistów, zwolenników SLD, PSL, PJN, stowarzyszonych "kolibrów", "nowych prawicowców" po elektorat miłościwie panującej Platformy Obywatelskiej. Łączy ich jedno - niechęć, a często nienawiść do PiS, która jest silniejsza, niż przywiązanie do "własnej" partii. Na swój sposób Polska w pewnym sensie zatoczyła koło i wróciły czasy prlu z prostym podziałem my-oni.

Plemiona antypisowskie to swoiste multi-kulti. Każde ma, co prawda, swoich pomniejszych szamanów, od Jerzego Owsiaka po Janusza Korwin-Mikkego, a także wodzów, od małego wodza Napieralskiego, czy Pawlaka, po wielkiego wodza Tuska. Również wiekowe "autorytety" są różne (np. Jaruzelski, Wałęsa, Bartoszewski), różna hagiografia. Pewne "ikony" są zaś wspólne, jak np. męczennica i ofiara "kaczyzmu" św. Barbara. Ale to w tej dziedzinie wyjątek. O ile lud pisowski czci ofiary katastrofy smoleńskiej, o tyle plemiona antypisowskie zupełnie nie obchodzą ofiary wywodzące się spośród współplemieńców. O ile pamięć o poległych "pisowcach" jest wciąż żywa w ludzie pisowskim, o tyle taki np. Szmajdziński, czy Karpiniuk nie obchodzą nikogo spośród dawnych kompanów. Ich śmierć ich nie boli, nie wkurza i nie obchodzi. Boli zaś fakt pochowania pary prezydenckiej na Wawelu i wkurza to, że lud pisowski domaga się uczciwego śledztwa w sprawie katastrofy. Dla antypisowców rachunek jest inny - owszem, może i szkoda paru "naszych", ale grunt, że szlag trafił znienawidzonych pisowców, zatem trudno - bilans i tak jest dodatni. Gdzie drwa rąbią, nie czas żałować wiórów, jak zapewne mawiają :)

No dobrze, a teraz do rzeczy. Jaki jest naprawdę antypisowiec? Otóż z grubsza rzecz biorąc to młotek. Cymbał zdolny jedynie do mało twórczego rozwinięcia sms-a z kancelarii wodza. Nie trzeba używać TV - wystarczy zajrzeć na S24, by dowiedzieć się, co tam dzisiaj "leciało na pasku TVN". O ile lud pisowski drąży, docieka, snuje (czasem dość fantastyczne, trzeba przyznać) teorie, o tyle lud antypisowski powiela oficjalny przekaz, niewiele go wzbogacając, jako że wrodzona tępota nie pozwala na zbyt twórcze rozwinięcie "przekazu". Owszem, czasem, z rzadka, ludowi antypisowskiemu uda się złośliwość wykraczająca ponad standard, ale to rzadki ptak. A ponieważ przedstawiciele ludu pisowskiego, w postaci różnych "gadających głów" potrafią się wyjątkowo "podłożyć" w mediach, owa rzadkość celnej riposty, trafnej szydery potwierdza tezę, że lud antypisowski to w zasadzie młotki, sterowane "paskiem" na dole ekranu telewizora.

Zasadniczo znany mi wirtualnie i realnie lud antypisowski nie posiada żadnych pasji i zainteresowań innych, niż dolna średnia krajowa, ot - grill, piwo, tipsy, ploty o celebrytach, czasami piłka nożna (w ostatnich latach - FC Barcelona). Jedyne, co wprawia lud antypisowski w prawdziwe podniecenie, to Kaczyński, PiS i - ogólnie rzecz biorąc - lud pisowski. Co zresztą widać choćby na przykładzie lektury Salonu24. Nawet członkowie PO nie piszą o niczym innym, niż o PiS-ie. Z jednej strony gwarantuje to im, że zostaną nagrodzeni stosowną klaką ze strony "swoich", z drugiej - że w ogóle pies z kulawą nogą zainteresuje się ich wypocinami. Lud antypisowski będzie się ślinił z radości, ochał i achał, zaś lud pisowski przystanie, by się pośmiać. Najgłupsi zaś i najbardziej nawiedzeni przedstawiciele ludu pisowskiego wdadzą się w "polemikę", usiłując prostować brednie, co w wypadku dyskusji z ludem antypisowskim jest równie niedorzeczne, jak i skazane na niepowodzenie. No bo jak dyskutować z pudłem telewizora?

Lud antypisowski jest dokumentnie zewnątrzsterowany, jest żywym potwierdzeniem koncepcji behawioryzmu. Nawet uważający się za elitę intelektualną wyznawcy Korwin-Mikkego są de facto równie tępi, co fanklub Samoobrony. Klepią, co prawda, teorie, przywołują na poparcie swojej klepaniny Misesa, Hayeka, Friedmana, Laffera, ale w zasadzie nie wykraczają poza standardowy zestaw "oryginalnych" komunałów z repertuaru swojego guru, z pasją opisującego nieistniejące w rzeczywistości społeczeństwo, być może jakichś Utopian z innego układu słonecznego. Wystarczy, ich zdaniem, znieść podatki, biurokrację i w ogóole wszelki "socjalizm" i szast-prast - obudzimy się w nowym wspaniałym świecie, żywcem wyjętym z broszurek świadków Jehowy, w którym będzie tylko wiosna, a lew pospołu i w przyjaźni z jagnięciem będzie wcinał trawę. Cóż, korwiniści to na ogół ludzie bardzo młodzi, ideowi i na ogół niegłupi, o czym świadczy fakt, że 95% z korwinizmu zwyczajnie wyrasta, tak jak się wyrasta z wiary w świętego Mikołaja.

Inaczej rzecz ma się z głównym plemieniem ludu antypisowskiego, czyli z wyznawcami II Irlandii, podwyższonych standardów i swoistej odmiany liberalizmu, polegającego na podnoszeniu podatków i rozkwicie biurokracji. Tu średnia wieku jest znacznie wyższa, niż w wypadku plemienia korwinistów. Owszem, plemię to posiada swoją młodzież, na którą składają się bezmyślne tłuki po licencjatach, zakompleksione matoły z awansu do większego miasta oraz tipsiary po solarium. Jednak przeciętny tuskoid jest zdecydowanie między trzydziestką, a czterdziestką. Aktualnie robi karierę domokrążcy, tzn. przedstawiciela handlowego, albo menedżera średniego szczebla, a jego herbem jest kredyt we frankach szwajcarskich. Przeważa zaś typ urzędnika państwowego, ślepo wiernego władzy, albowiem to tylko dzięki niej, a także temu, że szwagier brata jego kuzynki jest działaczem PO - zawdzięcza fakt, że nie stoi w pośredniaku licząc na fuchę na budowie lub przy zbieraniu kartofli.

Osobną grupę wśród ludu antypisowskiego stanowią tzw. celebryci tudzież gwiazdy sceny i estrady. W ich rozumkach PiS to uosobienie dyktatury i średniowiecza, o którym zresztą zgoła nie mają pojęcia. Ich miłość i oddanie dla władcy jest w większości wypadków wyrachowane - dopóki będzie biznes na wychwalaniu władzy i szydzeniu z PiS, dopóty będą się udzielać namiętnie w tej konkurencji. A biznes polega na tym, że skoro najlepsze frukty w tej branży rozdaje państwo albo prywatne instytucje na państwie upasione - trzeba wiernie służyć i odgadywać myśli władcy. Podobnie jest zresztą z dziennikarzami, ale na nich szkoda czasu i atłasu. Serwilizm i skrajne lizodupstwo wśród tej branży ma w Polsce ponad półwieczną tradycję.

Jest jeszcze dość liczne plemię antypisowskie, które, z grubsza rzecz biorąc, stanowi elektorat byłych komuchów, różnych zielonych, ekologów, zwolenników bajek o planecie Nubiru i tym podobnych. To zazwyczaj albo bardzo młodzi ludzie, których łączy nienawiść do Kościoła i silnie ugruntowane przekonanie, że każdy wikary, o proboszczu nie mówiąc, to ośliniony pedofil, albo stare, ledwo już pierdzące dziady, z rozrzewnieniem wspominające swoją bohaterską i pionierską młodość, ze szczególnym uwzględnieniem mrożącej krew w żyłach walki ze stonką ziemniaczaną, zrzucaną na pola przez samoloty imperialistów z CIA. PiS jest dla nich uosobieniem wszystkiego, czego nienawidzili w młodości, zgodnie z wytycznymi plenum i "Trybuny Ludu". Tęsknią za festiwalem piosenki radzieckiej w Czerwonej Dziurze i zachwycają się urodą Putina.

No i na koniec zostaje do krótkiego omówienia ostatnie plemię - "bezprizorni" niewolnicy, których cechą szczególną jest postkolonialna mentalność. Nienawidzą PiS-u odruchowo i bez specjalnego uzasadnienia, aczkolwiek przeważa wśród nich lęk, że Polska mogłaby się wybić na niezależność i podmiotowość, co rozgniewałoby zapewne możnych sąsiadów ze wschodu i zachodu, a wtedy byłoby strasznie żyć. Jak kania dżdżu łakną zapewnień, że wszystko jest OK, że Niemcy i Rosjanie nas kochają, że armia jest niepotrzebna, bo NATO nas obroni, jakby co, ale i tak "jakby czego" nie będzie, bo przecież nas kochają. A taki PiS, potrzasający szabelką i rojący jakieś uprzedzenia do Rosji i UE sprawia, że strach się bać, bo co o nas powiedzą na świecie? Takich cymbałów jest całe mnóstwo i w sumie polityka ich w ogóle nie interesuje, ale lepiej im się przeżywa kolejny odcinek "Tańca z gwiazdami", gdy wiedzą, że Putin przytula Tuska, a Angela się uśmiecha.

Miłego weekendu!

P.S. (sobota, 16.00) Doskonałe podsumowanie wczorajszych "zawodów":

Marcin B. Brixen - "Wyścigi idiotów w kłóceniu się" :)))

Freeman
O mnie Freeman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka